Nieznany nikomu węgierski dyrygent Zoltan Szanto dowiaduje się, że poprowadzi orkiestrę paryskiej opery podczas wystawienia "Tannhäusera". Sądzi, że złapał Pana Boga za nogi, jednak wkrótce wszystko zaczyna się walić. Scenografia to postmodernistyczny koszmar, tancerze strajkują, śpiewacy skaczą sobie do gardeł, a primadonna grymasi. Jak w takich warunkach prowadzić próby? Nic dziwnego, że marzy o powrocie do Budapesztu. I wróciłby, gdyby w jego życie nie wkroczyła Wenus, stawiając cały świat na głowie. Bo czy można oprzeć się Wenus? Zwłaszcza jeśli jest nią Glenn Close?